Złote Runo – sztuka Gruzji – wystawa czasowa
Gruzińskie dziedzictwo w zasięgu naszych rąk
Gdy miałam 10 lat założyłam klub Kolchidy, który zrzeszał nie tylko członków mojej rodziny, ale i przyjaciół z klasy w podstawówce. Jako szefowa tej „organizacji” nadałam sobie przydomek Medea i bawiłam się, że wraz z Argonautami zdobywam złote runo. Dlatego gdy usłyszałam w mediach o nowo otwartej wystawie „Złote Runo – sztuka Gruzji” w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego postanowiłam, że czas ruszyć do muzeum i przyjrzeć się jej z bliska. Mimo, że wystawa jest czynna od marca br. to obejrzałam ja dopiero pod koniec lipca. Czy było warto?
Tekst i zdjęcia: Justyna Kozubska-Malec
Wszechstronna sztuka gruzińska
„Muzeum Narodowe w Krakowie już teraz zaprasza na pierwszą nie tylko w Polsce, ale też w Europie tak wszechstronną, panoramiczną i obszerną wystawę sztuki gruzińskiej – od najstarszych śladów ludzkiej aktywności przez zachwycające, starożytne przykłady złota Kolchidy, kamienne stele wczesnego średniowiecza, mieniące się feerią barw średniowieczne kodeksy iluminowane, nowożytne stroje, militaria, przez pejzaże ilustrujące zmieniające się oblicza Tbilisi i malarstwo Pirosmaniego, po sztukę awangardową XX wieku, z uwzględnieniem wkładu w jej rozwój polskich artystów, którzy swoje losy związali z tym pięknym i niezwykłym krajem” – taki wstęp zachęcający do odwiedzin wystawy można przeczytać na stronie internetowej muzeum. Twórcy wystawy podjęli wyzwanie zaprezentowania Nam – Gościom, panoramy sztuki różnorodnej, fascynującej i bogatej, a zarazem podejmującej szereg kwestii problemowych, przybliżających specyfikę gruzińskiego języka i jego alfabetu, związanej z nim przebogatej literatury, muzyki, jak również rozkwit wspaniałej kultury średniowiecznej.
Dziesięć twarzy Gruzji
Wystawa podzielona została na dziesięć sekcji prezentujących Gruzję jako kolebkę światowego winiarstwa i zarazem proces tworzenia się wspólnoty społecznej i państwa. Zademonstrowane zostały fascynujące znaleziska archeologiczne, w tym najstarsze narzędzia rolnicze, świadectwa narodzin metalurgii oraz antyczna ceramika. W sekcji poświęconej Skarbom Kolchidy udokumentowano wagę pierwszych, intensywnych kontaktów między Grecją a Gruzją, a zarazem bogactwo wyrafinowanej, starożytnej sztuki złotniczej. I tu trochę się rozczarowałam, bo tytuł wystawy sugerował, że będzie można obejrzeć złoto, a jego jest raptem jedna gablota.
Ciekawymi eksponatami są zabytki gruzińskiego piśmiennictwa z różnorodnymi wersjami alfabetu, jak również różne odmiany kultury muzycznej. Świetny jest dział poświęcony stolicy państwa gruzińskiego, w którym przybliżona zostaje ikonografia tego miasta, jego historia i przemiany ze wskazaniem punktów newralgicznych, jak katedra Sioni, Stary bazar, ujmowane na płótnach artystów awangardowych, orientalizujących oraz w fotografii.
Wystawa stanowi też niepowtarzalną okazję przybliżenia dorobku polskich twórców, którzy związali swoje losy z Gruzją, jak Henryk Filipowicz, czy Henryk Hryniewski.
Portret Benedicta Cumberbatcha robi wrażenie
Wystawa mieści się w najbardziej reprezentatywnej i największej zarazem Sali Wystaw Zmiennych w Gmachu Głównym MNK, która mieści się na parterze. Faktycznie przemierzając kolejne sale możemy w pełni zgłębić temat gruzińskiej sztuki i jej historii. Duże wrażenie zrobiły na mnie bogato zdobione stroje z XIX wieku wraz ze złotymi pasami podkreślającymi figurę ówczesnych kobiet. Sporo na wystawie jest odniesień do wina, które w Gruzji do dziś odgrywa ważną rolę. Można zatem podziwiać wielkie gliniane amfory, w których przechowywano ten czerwony trunek czy też srebrne naczynia i łyżki do jego rozlewania przy stole podczas biesiad.
Uwagę przykuwają też dzieła z okresu gruzińskiego modernizmu, które mnie osobiście bardzo się podobały. Na jednym z portretów otwierających tę część wystawy widnieje postać mężczyzny w zielonym szalu, który do złudzenia przypomina mi Benedicta Cumberbatcha, jednego z moich ulubionych brytyjskich aktorów filmowych. Nie jest to jednak on, a autoportret polskiego artysty Zygmunta Waliszewskiego. Niesamowite podobieństwo!
Czy warto przyjść na te wystawę? I tak i nie. Warto, bo możemy bliżej poznać historię i dziedzictwo Gruzji, która jest krajem coraz częściej przez Polaków odwiedzanych. Szkoda czasu, jeśli chcesz zobaczyć starożytną sztukę złotniczą tego kraju. Jedna gablota to zdecydowanie za mało.
Wystawa jest czynna do 15 września 2024 roku, zatem jest jeszcze ponad półtora miesiąca na decyzję czy iść czy też nie.